Mani_Hc wrote:Ergo, ale potem nie narzekaj na wladze ..... :/
Ale ja nie narzekam

po prostu obserwuje to sobie z boku, i nie czuje się częścią tego wszystkiego, wyobrażam sobie że mnie to nie dotyczy - patrze na to z boku, bez specjalnych emocji

. Prawda jest taka, że naszym problemem nie jest rząd, ale głupie społeczeństwo. Nie że niewykształcone, bo to swoją drogą, ale nietolerancyjne, zaściankowe, krótkowzroczne, zakompleksione, kłótliwe, z pretensjami - tacy obecnie jesteśmy. Nie potrafimy ze sobą rozmawiać - duży indywidualizm to nasza równocześnie dobra i zła cecha.
Niestety - żaden rząd tego nie zmieni, oceniam że potrzebujemy co najmniej przejścia jeszcze jednego pokolenia. może dwóch żeby zacząć budować jakieś rozsądne struktury.
Przez wieki mądrzy ludzie emigrowali z Polski za granicę i wielu nie wróciło, po odzyskaniu niepodległości elity intelektualne wycięła nam 2 wojna światowa, kolejne lata socjalizmu po wojnie upośledziły całe pokolenia, skutkiem czego mamy dziś grupyludzi ok 50 roku życia, którzy pobierają świadczenia socjalne lecz nie mogą znaleźć pracy bo nie już są w stanie się przekwalifikować.
Mamy za słabą opiekę socjalną, ale jesteśmy zbyt biednym krajem by to zmienić. Mamy za słabo rozwiniętą naukę, oświatę i ochronę zdrowia, ale nie mamy pieniędzy aby je poprawić. Nie mamy "bardzo wysokich" podatków i koszty pracy wcale nie są "aż" tak duże - problem polega na braku siły nabywczej w proporcji do naszych zarobków, na tym tym, że za swoją pensje, po zapłaceniu podatków i składek socjalnych mieszkaniec europy zachodniej , przeciętny, może w ciągu swojego życia kupić dom, auto i 2 razy do roku jeździć na zagraniczne wakacje i to jest standard, a u nas właściwie taką osobę uważa się za osobę "bogatą". W krajach skandynawskich podatki są o wiele wyższe, ale nikt na to nie narzeka bo świadczenia są wysokie a i tak po opłaceniu podatków sporo zostaje w portfelu.
Jedną z rzeczy których powinniśmy się szybciej uczyć, to szacunek do pieniądza. Rozumiany jako szacunek do publicznych i prywatnych wydatków - podobno 25% ludzi w wieku produkcyjnym pobiera jakieś świadczenia - albo rentę, albo wczesną emeryturę albo coś innego. Pewnie 90% z nas, w rodzinie bliższej lub dalszej ma ciocię/wujka który "załatwił" sobie "lewą rentę" czy zasiłek i w gruncie rzeczy żyje z tego nie pracując - to chyba jest niezbyt fair, prawda ?

- zastanówcie się jakie są tego konsekwencje, i odpowiedzcie sobie na pytanie dlaczego w 4zł za litr paliwa, 2zł to podatek

- a jak już uświadomicie sobie że utrzymujecie armię takich ludzi ze swojej pensji, namówcie ich żeby zrezygnowali ze świadczenia i wzięli się do roboty - reakcja na pewno będzie interesująca
Może Was to rozczaruje, ale żaden rząd, nawet sejm złożony z 400+ osób z IQ na poziomie 160,z doktoratami z ekonomii i genialnym programem nie dokona radykalnych zmian, wybory nie zmienią niczego. W ciągu 1 kadencji , w ciągu nawet 5 lat nasza sytuacja nie poprawi się "nagle". Ludzie oczekują że ktoś dojdzie do władzy, a za 3 miesiące to się przełoży na ich sytuację np pensję, podczas gdy dokonywane przez rząd zmiany mają swoje konsekwencje ( złe lub dobre ) na przestrzeni lat . Dobra sytuacja gospodarcza, wynika bardziej z tego że jesteśmy krajem produkującym tanią siłę roboczą, bazującym na dostarczaniu nieskomplikowanych usług. Przecież wyjazd "na zlewak" osoby po studiach w pewnym sensie może wydawać się zajęciem upokarzającym po wielu latach nauki, a wiele osób decyduje się na to ponieważ jest to szansa na zapewnienie sobie jakichś pieniędzy.
Co zatem robić ? - to dość proste : jeśli ktoś chce od jutra , od zaraz korzystać ze zdobyczy demokracji, żyć w bardziej dojrzałym społeczeństwie gdzie wykształciła się bardziej zaawansowana zależność cen i usług ( rozumiem przez to że dostęp do zdobyczy cywilizacyjnych jak samochód/dom itp jest łatwiejszy, bo relatywnie tańszy ) to należy po prostu wyjechać. Nie ma, powtarzam , nie ma innego wyjścia - Polskie płace i mentalność nie zmienią się jeszcze przez parę lat. Jeśli ktoś ma dobrą pracę, rodzinę lub nie chce jechać, po prostu należy się z istniejącym stanem rzeczy pogodzić, postępować rozsądnie i czekać, obserwując tą powolną metamorfozę
edit: ufff, ale spłodziłem elaborat ...
A w kwestii pana Kononowicza - być może to dobry człowiek, może nawet ma dobre zamiary ( może nawet nie zdaje sobie sprawy że ludzie robią sobie z niego jaja ) ale niestety porywa się chyba na rzecz ponad swoje siły

- wg mnie nie wystarczy "drukować sobie ustawy i wiedzieć o co w tym mniej więcej chodzi"
