Nie wiem gdzies wyczytal te cuda o wyprzedzaniu 'przyczyny przez skutek' - ale nie czytaj tego wiecej...

Obawiam sie, ze nic takiego nie zachodzi.
Horyzont zdarzen jest to gwoli scislosci powierzchnia dookola czarnej dziury w odleglosci, w ktorej przyspieszenie grawitacyjne osiaga wartosc ~299792km/s2 - czyli nawet swiatlo wyemitowane w kierunku dokladnie przeciwnym do wektora przyciagania nie bedzie w stanie uciec. Jesli cokolwiek sie znajdzie na lub za horyzontemn zdarzen nieuchronnie 'spadnie' na powierzchnie czarnej dziury. I to wszystko. Oczywiscie niesie to za soba sporo fajnych konsekwencji, ale na pewno nie ma zadnego wyprzedzania przyczyny przez skutek - ba, przy pewnych b.duzych czarnych dziurach przy swobodnym spadaniu i przechodzeniu przez horyzont zdarzen nic ciekawego sie nie stanie (z punktu widzenia spadajacego) - nawet nie zostanie rozerwany przez sily grawitacji
Odnosnie udowodnienia doswiadczalnego - a udowodnij mi doswiadczalnie nieistnienie przestrzeni wotozu ktora wczesniej wymyslilem

Oczywiscie nie jestem alfa-omega - ba, jestem zwykla ploteczka - jesli chodzi o zaawansowana fizyke. Natomiast co do nieistnienia czasu osobiscie jestem zupelnie pewien.
Jako taka mala przeslanke ku temu - bardzo znany przyklad, tzw. paradoks dziadka.
Zalozenie: podroze w czasie sa mozliwe
Wiec wysylam sie w przeszlosc, odnajduje mojego dziadka jak jeszcze nei splodzil mojego ojca, zachodze go w ciemnym zaulku i bezwzglednie morduje. Skutkiem jest to, ze moj ojciec sie nie urodzil, a tym samym nie mogl mnie splodzic, wiec i ja sie nie urodzilem. Czyli nie moglem sie przeniesc w czasie i zabic mojego dziadka, wiec on zyl i splodzil mojego ojca, ja sie urodzilem i wyslalem w przeszlosc. I zabilem dziadka, przez co sie nie urodzilem i nie wyslalem w przeszlosc... ... ...
Gleboka samosprzecznosc.
Pozdrawiam
Aha - proponuje Wam poszukac na forum - kiedys bylo tu kilka fajnych watkow gdzie dyskutowalismy na rozne tematy - przyszlosci lotow kosmicznych, technice dalekich podrozy miedzygwiezdnych, etc.