X3 Reunion pirat...
Moderators: Alan Phipps, Moderatorzy polskiego forum
-
- Posts: 1376
- Joined: Tue, 11. May 04, 17:52
BQB, nie dziwię Ci się wcale. Zwłaszcza, że wokół tzw. własności intelektualnej narosło tyle bzdur, że się płakać chce. Głównie za sprawą koncernów medialnych. Do tego stopnia, że sam nie wiem czy jak chcę sobie z sieci zassać np. Mozarta, to nie staję się bandytą. Próbowałem wprawdzie zapłacić panu Mozartowi, ale nigdzie nie mogłem znaleźć numeru jego konta...
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Pomagając borońskiej księżniczce wchodzisz w konflikt z PRAWEM!
ZUZANNO!!! Natychmiast wracaj do rodziców! Przestań wreszcie za mną chodzić!
GFU jest bronią niesportową!
Kiedyś pojadę do Dufftown...
Ja nawet nie wiem co to jest ICQ, ale też mam tam nr dresofonu...
ZUZANNO!!! Natychmiast wracaj do rodziców! Przestań wreszcie za mną chodzić!
GFU jest bronią niesportową!
Kiedyś pojadę do Dufftown...
Ja nawet nie wiem co to jest ICQ, ale też mam tam nr dresofonu...
-
- Posts: 2331
- Joined: Fri, 9. Jul 04, 08:13
-
- Posts: 1979
- Joined: Wed, 6. Nov 02, 20:31
Hmm, a mi się zawsze wydawało, że jak jest przymiotnik czyli "jakim - polskim" to piszemy z małej litery. Jeśli to błąd to niech ktoś powie, bo z polskiego miałem tylko 3 
EDIT
odnośnie własności intelektualnej, to jest chronione przez prawo przez 75 lat, Więc całkiem legalnie można mieć Mozarta ściągniętego
A obrazek, to na bank już nie zostanie uznany przez brać moderatorską jako niezgodny z regulaminem. Oczywiście te panny będę zmieniać co jakiś czas

EDIT
odnośnie własności intelektualnej, to jest chronione przez prawo przez 75 lat, Więc całkiem legalnie można mieć Mozarta ściągniętego

A obrazek, to na bank już nie zostanie uznany przez brać moderatorską jako niezgodny z regulaminem. Oczywiście te panny będę zmieniać co jakiś czas

-
- Posts: 2331
- Joined: Fri, 9. Jul 04, 08:13
-
- Posts: 1376
- Joined: Tue, 11. May 04, 17:52
BQB, oczywiście przymiotnik "z małej", a zpolskiego też miałem tróję, w skali od 2 do 5.
A z Mozartem to jest jeszcze inna kwestia - ktoś to zagrał, czyli wykonał pracę, za którą należałoby mu zapłacić...
75 lat powiadasz... Toć nawet archiwa tajnych służb nie są tak długo chronione!
Stalovy, takich advocatus diaboli, których wymieniłeś, nie wątpię, że znalazłbym na kopy (ktoś jeszcze wie co to kopa?)! Pytanie do kogo NAPRAWDĘ może należeć muzyka Mozarta? Któż może uzurpować sobie prawo własności do niej?
Pozdrawiam

A z Mozartem to jest jeszcze inna kwestia - ktoś to zagrał, czyli wykonał pracę, za którą należałoby mu zapłacić...
75 lat powiadasz... Toć nawet archiwa tajnych służb nie są tak długo chronione!
Stalovy, takich advocatus diaboli, których wymieniłeś, nie wątpię, że znalazłbym na kopy (ktoś jeszcze wie co to kopa?)! Pytanie do kogo NAPRAWDĘ może należeć muzyka Mozarta? Któż może uzurpować sobie prawo własności do niej?
Pozdrawiam
Pomagając borońskiej księżniczce wchodzisz w konflikt z PRAWEM!
ZUZANNO!!! Natychmiast wracaj do rodziców! Przestań wreszcie za mną chodzić!
GFU jest bronią niesportową!
Kiedyś pojadę do Dufftown...
Ja nawet nie wiem co to jest ICQ, ale też mam tam nr dresofonu...
ZUZANNO!!! Natychmiast wracaj do rodziców! Przestań wreszcie za mną chodzić!
GFU jest bronią niesportową!
Kiedyś pojadę do Dufftown...
Ja nawet nie wiem co to jest ICQ, ale też mam tam nr dresofonu...
-
- Posts: 686
- Joined: Tue, 1. Jun 04, 17:49
-
- Posts: 1376
- Joined: Tue, 11. May 04, 17:52
I jest to jak najbardziej logiczne! Czy ja i żona mamy kupować dwie płyty tylko dlatego, że chcemy ich słuchać w różnych pokojach?!? Zauważ, Kajtek, że np. samochodu nikt nie zabrania pożyczać! Możesz więc kupić go do spółki z kolegą (nie wspominam tu o absurdach skarbowych!) i sobie pożyczać. Tyle że prawnie jeden z was będzie właścicielem! Tak samo jest z muzyką i grami. Kiedyś nawet zalecano (w czasach gier na dyskietkach) zrobienie kopii bezpieczeństwa...
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Pomagając borońskiej księżniczce wchodzisz w konflikt z PRAWEM!
ZUZANNO!!! Natychmiast wracaj do rodziców! Przestań wreszcie za mną chodzić!
GFU jest bronią niesportową!
Kiedyś pojadę do Dufftown...
Ja nawet nie wiem co to jest ICQ, ale też mam tam nr dresofonu...
ZUZANNO!!! Natychmiast wracaj do rodziców! Przestań wreszcie za mną chodzić!
GFU jest bronią niesportową!
Kiedyś pojadę do Dufftown...
Ja nawet nie wiem co to jest ICQ, ale też mam tam nr dresofonu...
-
- Posts: 684
- Joined: Tue, 24. Jan 06, 09:26
-
- Posts: 496
- Joined: Fri, 22. Oct 04, 20:15
Muszę, niestety, stwierdzić, że czyjeś bóle związane z prawami autorskimi nie robią na mnie żadnego wrażenia. Piszecie o nich z taką wrogością, jakby co najmniej Hitler je wymyślił. Widać, że nie stworzyliście niczego swojego, co ktoś próbował pod swoim nazwiskiem sprzedać/opublikować, czyli ukraść.
Ludzie są przywiązani do tego, co stworzyli, nie tylko dlatego, że jest z tego kasa, ale też ze względów emocjonalnych, bo to są czasem osobiste rzeczy. Gdyby ktoś wyciągnął mi z szafy moje kilka wierszydeł i opublikował jako własne, to bym go rozdarł na strzępy s********...a tak bardziej realnie, to pewnie ścigał przy pomocy prawa...choć kto ma kasę na prawników w tych czasach
. Tak samo, jakby mi się chciało posiedzieć przy Source SDK - to, co by wyszło, byłoby nic nie warte i za free, ale moje. Jakby się ktoś podał za autora, to niech sam sobie pętlę zrobi. To się nazywa ochrona własności prywatnej, o której się zawsze gardłuje, to taka sama własność jak samochód czy mieszkanie, tylko ochronę własności intelektualnej się permanentnie lekceważy.
Jeśli autor programu nie określił jasno jego dostępności i sposobu rozpowszechniania, to jest to jego wina, a nie prawa, ktore chroni jego pracę.
Mister Jones, cieszę się, że pojawiła się ta uwaga na temat wykonania. Cover "Hey Joe" zespołu IRA(rewelacja) jest objety ochroną jak każde nagranie, a autor to Jimi Hendrix, "rest in peace" od dawna. Szukanie numeru konta Mozarta byłoby duzą zgryźliwością. Oczywiście pomijamy tu prawdopodobieństwo istnienia jakichś krewin i pociotków objętych dziedziczeniem, lub ewentualnych fundacji zarządzających spuścizną danego człowieka, czyli pewnie też prawami autorskimi. Anarchia wydaje się prostsza, nie? Wystarczy zastrzelić autora i już można brać, co było jego.
O ile pamiętam, to w licencjach jest wyraźnie napisane, że nie jesteśmy właścicielami programu, tylko jest nam udzielana "ograniczona licencja" i potem następuje wyszczególnienie, do czego mamy prawo. Ten mityczny przepis o prawie do jednej kopii wydaje się martwy - jeżeli program zabezpieczono przed kopiowaniem, to znaczy, że wydawca nie przewiduje tego, wie, że przy braku zabezpieczenia zbankrutowałby szybko. Czyli przepis jest martwy. Czyżby wymysł polityków na pokaz?
Prawo zdecydowanie nie jest prostą sprawą, nie trzeba praw autorskich, aby to poczuć.
Ludzie są przywiązani do tego, co stworzyli, nie tylko dlatego, że jest z tego kasa, ale też ze względów emocjonalnych, bo to są czasem osobiste rzeczy. Gdyby ktoś wyciągnął mi z szafy moje kilka wierszydeł i opublikował jako własne, to bym go rozdarł na strzępy s********...a tak bardziej realnie, to pewnie ścigał przy pomocy prawa...choć kto ma kasę na prawników w tych czasach

Jeśli autor programu nie określił jasno jego dostępności i sposobu rozpowszechniania, to jest to jego wina, a nie prawa, ktore chroni jego pracę.
Mister Jones, cieszę się, że pojawiła się ta uwaga na temat wykonania. Cover "Hey Joe" zespołu IRA(rewelacja) jest objety ochroną jak każde nagranie, a autor to Jimi Hendrix, "rest in peace" od dawna. Szukanie numeru konta Mozarta byłoby duzą zgryźliwością. Oczywiście pomijamy tu prawdopodobieństwo istnienia jakichś krewin i pociotków objętych dziedziczeniem, lub ewentualnych fundacji zarządzających spuścizną danego człowieka, czyli pewnie też prawami autorskimi. Anarchia wydaje się prostsza, nie? Wystarczy zastrzelić autora i już można brać, co było jego.
O ile pamiętam, to w licencjach jest wyraźnie napisane, że nie jesteśmy właścicielami programu, tylko jest nam udzielana "ograniczona licencja" i potem następuje wyszczególnienie, do czego mamy prawo. Ten mityczny przepis o prawie do jednej kopii wydaje się martwy - jeżeli program zabezpieczono przed kopiowaniem, to znaczy, że wydawca nie przewiduje tego, wie, że przy braku zabezpieczenia zbankrutowałby szybko. Czyli przepis jest martwy. Czyżby wymysł polityków na pokaz?
Prawo zdecydowanie nie jest prostą sprawą, nie trzeba praw autorskich, aby to poczuć.
-
- Posts: 1376
- Joined: Tue, 11. May 04, 17:52
Reel, własność intelektualna nie jest do końca taką samą własnością jak inne. Ja osobiście mam ogromny szacunek do własności jakiejkolwiek. I gdyby ktoś ukradł moją własność zareagowałbym podobnie jak Ty. Ale co jeśli ktoś by Twoje "wierszydła", jak je określiłeś, opublikował pod Twoim nazwiskiem? Może nie tyle opublikował, co umieścił w sieci. Czy to nie zmienia trochę sprawy? Przecież wówczas de facto nie zostały Ci ukradzione, lecz upowszechnione bez Twojej zgody. Klasyfikacja czynu chyba nieco inna.
Philip K. Dick wydał ongiś opowiadanie pt. "Wytłumaczymy to panu hurtowo". Na podstawie tegoż nakręcono film pt. "Pamięć absolutna", gdzie podano na podst. czego ów film nakręcono. A na podstawie filmu pan Piers Anthony popełnił książkę (niestety tytuł mi uciekł, ale chyba też Pamięć absolutna"). W książce nie było najdrobniejszej wzmianki na temat kto był autorem pierwowzoru. Pytanie; czy pan Piers Anthony popełnił przestępstwo? (Bo co do świństwa w tym zachowaniu nie ma chyba wątpliwości?).
A jeśli przy muzyce jesteśmy, to co powinno podlegać ochronie prawnej? Cały utwór? A co jeśli ktoś w swoim kawałku zamieści fragment utworu innej osoby np. refren? (W końcu w rocku podobno od czasów Black Sabbath nic nowego nie powstało). Czy wtedy popełnił przestępstwo? Więc może chronić coś mniejszego? Patenty na frazy, akordy... w końcu pojedyncze dźwięki?!?
A co ze słowem pisanym? Co powinno podlegać prawnej ochronie? Czy wolno mi np. cytować fraszki Sztaudyngera nie płacąc tantiem? I czy Apokalipsa nie powinien opatentować swojego "łosia za dyszkę w bilonie"?
Powyższe to moje wątpliwości. Sprawa jest moim zdaniem dość trudna i nie mam wyrobionego zdania w tej kwestii.
Acha, na wszelki wypadek zrzekam się praw do powyższego tekstu
Pozdrawiam
Philip K. Dick wydał ongiś opowiadanie pt. "Wytłumaczymy to panu hurtowo". Na podstawie tegoż nakręcono film pt. "Pamięć absolutna", gdzie podano na podst. czego ów film nakręcono. A na podstawie filmu pan Piers Anthony popełnił książkę (niestety tytuł mi uciekł, ale chyba też Pamięć absolutna"). W książce nie było najdrobniejszej wzmianki na temat kto był autorem pierwowzoru. Pytanie; czy pan Piers Anthony popełnił przestępstwo? (Bo co do świństwa w tym zachowaniu nie ma chyba wątpliwości?).
A jeśli przy muzyce jesteśmy, to co powinno podlegać ochronie prawnej? Cały utwór? A co jeśli ktoś w swoim kawałku zamieści fragment utworu innej osoby np. refren? (W końcu w rocku podobno od czasów Black Sabbath nic nowego nie powstało). Czy wtedy popełnił przestępstwo? Więc może chronić coś mniejszego? Patenty na frazy, akordy... w końcu pojedyncze dźwięki?!?
A co ze słowem pisanym? Co powinno podlegać prawnej ochronie? Czy wolno mi np. cytować fraszki Sztaudyngera nie płacąc tantiem? I czy Apokalipsa nie powinien opatentować swojego "łosia za dyszkę w bilonie"?
Powyższe to moje wątpliwości. Sprawa jest moim zdaniem dość trudna i nie mam wyrobionego zdania w tej kwestii.
Acha, na wszelki wypadek zrzekam się praw do powyższego tekstu

Pozdrawiam
Pomagając borońskiej księżniczce wchodzisz w konflikt z PRAWEM!
ZUZANNO!!! Natychmiast wracaj do rodziców! Przestań wreszcie za mną chodzić!
GFU jest bronią niesportową!
Kiedyś pojadę do Dufftown...
Ja nawet nie wiem co to jest ICQ, ale też mam tam nr dresofonu...
ZUZANNO!!! Natychmiast wracaj do rodziców! Przestań wreszcie za mną chodzić!
GFU jest bronią niesportową!
Kiedyś pojadę do Dufftown...
Ja nawet nie wiem co to jest ICQ, ale też mam tam nr dresofonu...
-
- Posts: 348
- Joined: Fri, 30. Jul 04, 22:37
Reel, własność intelektualna nie jest do końca taką samą własnością jak inne. Ja osobiście mam ogromny szacunek do własności jakiejkolwiek. I gdyby ktoś ukradł moją własność zareagowałbym podobnie jak Ty. Ale co jeśli ktoś by Twoje "wierszydła", jak je określiłeś, opublikował pod Twoim nazwiskiem? Może nie tyle opublikował, co umieścił w sieci. Czy to nie zmienia trochę sprawy? Przecież wówczas de facto nie zostały Ci ukradzione, lecz upowszechnione bez Twojej zgody. Klasyfikacja czynu chyba nieco inna.
Philip K. Dick wydał ongiś opowiadanie pt. "Wytłumaczymy to panu hurtowo". Na podstawie tegoż nakręcono film pt. "Pamięć absolutna", gdzie podano na podst. czego ów film nakręcono. A na podstawie filmu pan Piers Anthony popełnił książkę (niestety tytuł mi uciekł, ale chyba też Pamięć absolutna"). W książce nie było najdrobniejszej wzmianki na temat kto był autorem pierwowzoru. Pytanie; czy pan Piers Anthony popełnił przestępstwo? (Bo co do świństwa w tym zachowaniu nie ma chyba wątpliwości?).
A jeśli przy muzyce jesteśmy, to co powinno podlegać ochronie prawnej? Cały utwór? A co jeśli ktoś w swoim kawałku zamieści fragment utworu innej osoby np. refren? (W końcu w rocku podobno od czasów Black Sabbath nic nowego nie powstało). Czy wtedy popełnił przestępstwo? Więc może chronić coś mniejszego? Patenty na frazy, akordy... w końcu pojedyncze dźwięki?!?
A co ze słowem pisanym? Co powinno podlegać prawnej ochronie? Czy wolno mi np. cytować fraszki Sztaudyngera nie płacąc tantiem? I czy Apokalipsa nie powinien opatentować swojego "łosia za dyszkę w bilonie"?
Powyższe to moje wątpliwości. Sprawa jest moim zdaniem dość trudna i nie mam wyrobionego zdania w tej kwestii.

Philip K. Dick wydał ongiś opowiadanie pt. "Wytłumaczymy to panu hurtowo". Na podstawie tegoż nakręcono film pt. "Pamięć absolutna", gdzie podano na podst. czego ów film nakręcono. A na podstawie filmu pan Piers Anthony popełnił książkę (niestety tytuł mi uciekł, ale chyba też Pamięć absolutna"). W książce nie było najdrobniejszej wzmianki na temat kto był autorem pierwowzoru. Pytanie; czy pan Piers Anthony popełnił przestępstwo? (Bo co do świństwa w tym zachowaniu nie ma chyba wątpliwości?).
A jeśli przy muzyce jesteśmy, to co powinno podlegać ochronie prawnej? Cały utwór? A co jeśli ktoś w swoim kawałku zamieści fragment utworu innej osoby np. refren? (W końcu w rocku podobno od czasów Black Sabbath nic nowego nie powstało). Czy wtedy popełnił przestępstwo? Więc może chronić coś mniejszego? Patenty na frazy, akordy... w końcu pojedyncze dźwięki?!?
A co ze słowem pisanym? Co powinno podlegać prawnej ochronie? Czy wolno mi np. cytować fraszki Sztaudyngera nie płacąc tantiem? I czy Apokalipsa nie powinien opatentować swojego "łosia za dyszkę w bilonie"?
Powyższe to moje wątpliwości. Sprawa jest moim zdaniem dość trudna i nie mam wyrobionego zdania w tej kwestii.

-
- Posts: 1979
- Joined: Wed, 6. Nov 02, 20:31
Wiecie co by mi odpowiadało? Jakby było kilka-kilkanaście kategorii licencji. Czyli licencja taka, licencja taka i jeszcze inna. Przecież wtedy było by to piękne. A tak obecnie, każdy sobie pisze licencje jak chce. I najważniejsze, chciałbym, żeby osoby-firmy, które sprzedają program odpowiadały za to, co program zrobi źle. Jeśli zamierzamy porównywać własność materialną z własnością fizyczną, to czemu nie w ten sposób? Jak zawaliła się hala, to ktoś za to odpowie, ale jeśli np w jakiejś firmie program przez pewien błąd coś namiesza, to niech autor tego programu za to odpowiada. Wyjątkiem są programy darmowe, bo autor nic nie otrzymała za swoją pracę, więc nikt nie musiałby używać bezpłatnego programu. Ale jak za coś płacę, to chcę, żeby to było w pełni sprawne.
-
- Posts: 2331
- Joined: Fri, 9. Jul 04, 08:13
-
- Posts: 380
- Joined: Mon, 7. Jun 04, 18:51
Własność jest własność. Co za problem zapytać autora czy zgadza się na publikację?Jones Abrahams wrote: Ale co jeśli ktoś by Twoje "wierszydła", jak je określiłeś, opublikował pod Twoim nazwiskiem? Może nie tyle opublikował, co umieścił w sieci. Czy to nie zmienia trochę sprawy?
A co do nielegalnego ściągania programów: ja jestem jak najbardziej przeciw nie licząc może zastosowania metody www (włączyłem-wypróbowałem-wypie***iłem) ew. wwko (włączyłem-wypróbowałem-kupiłem-oryginał) zaraz po ściągnięciu

Last edited by Ghostek on Thu, 23. Feb 06, 12:53, edited 1 time in total.
-
- Posts: 2
- Joined: Fri, 16. Dec 05, 00:02
Re: X3 Reunion pirat...
przykre i zalosne za razemaurigia wrote:Nie wytrzymałem... Ściągnąłem pirata X3 Reunion EN... Godzina walki ze StarForcem... Odpaliłem X3... Cieszę się... Czekam na polską wersję... Bo i tak kupię...

X3 mam od paru dobrych miesiecy - wystarczylo zamowic w np. gameplay, podobnie bylo z SH3. jak sie chce i komus na prawde zalezy to zawsz znajdzie sie rozwiazanie.
Re: X3 Reunion pirat...
PopieramSuLac0 wrote:przykre i zalosne za razemaurigia wrote:Nie wytrzymałem... Ściągnąłem pirata X3 Reunion EN... Godzina walki ze StarForcem... Odpaliłem X3... Cieszę się... Czekam na polską wersję... Bo i tak kupię...
X3 mam od paru dobrych miesiecy - wystarczylo zamowic w np. gameplay, podobnie bylo z SH3. jak sie chce i komus na prawde zalezy to zawsz znajdzie sie rozwiazanie.
-
- Posts: 140
- Joined: Wed, 5. May 04, 14:15
Nie wypowiadam się zbyt często, ale znalazłem na forum Topware link do pewnej stronki http://www9.cd-wow.com/detail_results_3 ... &subcat=pc
Przyznam się do mojej ignorancji w dziedzinie przelewów czy płatności kartą kredytową, ale wliczając w to nawet jakąś sporą opłatę to wychodzi mniej niż w Egosofcie i niewiele więcej niż średnia cena nowej oryginalnej gry w Polsce. Co jest najbardziej zadziwiające- darmowa dostawa! Właściwie nie trzeba czekać, jeżeli tylko zna się w miarę dobrze angielski.
Może trochę OT, ale czy ktoś mógłby mnie uświadomić w temacie dodatkowych opłat przy użyciu Mastercard?
Przyznam się do mojej ignorancji w dziedzinie przelewów czy płatności kartą kredytową, ale wliczając w to nawet jakąś sporą opłatę to wychodzi mniej niż w Egosofcie i niewiele więcej niż średnia cena nowej oryginalnej gry w Polsce. Co jest najbardziej zadziwiające- darmowa dostawa! Właściwie nie trzeba czekać, jeżeli tylko zna się w miarę dobrze angielski.
Może trochę OT, ale czy ktoś mógłby mnie uświadomić w temacie dodatkowych opłat przy użyciu Mastercard?